Specjalisto, zapewnij długofalowe oszczędności na transporcie w swojej firmie!

Specjalisto, zapewnij długofalowe oszczędności na transporcie w swojej firmie!

Otrzymujesz duże zamówienie od nowego klienta z Francji. Ilość zarezerwowanego towaru przyprawia Cię o zawrót głowy. Potrzebujesz całego samochodu ciężarowego, bo produkty trzeba rozłożyć aż na 33 paletach. Pragniesz zapewnić nabywcy jak największy komfort: szybką i bezpieczną dostawę oraz możliwie najniższy koszt całego przewozu. Po włączeniu komputera, wpisujesz na białym ekranie szczegóły zamówienia i wysyłasz do 127 przewoźników dostępnych na Twojej liście mailingowej. Prędkość napływających ofert dogania prędkość światła. Serce bije Ci coraz szybciej, a policzki różowieją, gdy skupiony widzisz coraz to niższe liczby stojące przed znakiem €. Już czujesz ciężar kieszeni, do której wrzucisz premię. Zaglądasz w niedaleką przyszłość i widzisz zazdrość kolegów z biura wymalowaną na ich twarzach. Z hipnozy wyrywa Cię ostry dźwięk dzwonka w telefonie. Wybierasz przycisk zielonej słuchawki i wydobywasz z siebie krótkie „Halo?”. W odpowiedzi słyszysz wypowiedziane drżącym głosem: „Dzień dobry, wysłałam Panu 10 minut temu ofertę na transport do Paryża, czy skorzysta z niej Pan?”. Nie wiesz nawet, kto telefonicznie ubiega się o Twoją uwagę, bo w ferworze walki zapomniał się przedstawić. Mimo to uśmiechasz się sam do siebie i spokojnym głosem odpowiadasz: „Dostałem już ofertę o 100 € niższą. Co Pani na to?”. 

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że ucinanie kosztów na pojedynczych transportach bardzo wzmocni pozycję finansową firmy, dla której pracujesz. W końcu na transporcie do Holandii uda się dzisiaj skubnąć 50 € taniej, a dzień później na przewozie do Norwegii przewoźnik zgodzi się zrealizować zlecenie za 125 € mniej. Nic bardziej mylnego. Tak jak kupuje się solidną drukarkę do biura, by nie wyzionęła ducha po pierwszym tygodniu intensywnej eksploatacji czy nabywa się kawę z nieco wyższej półki, by współpracownicy nie narzekali na jej kwaśność, tak samo usługa transportowa okazuje się być ważną inwestycją w historii przedsiębiorstwa.

Inwestycją, co oznacza, że należy na nią patrzeć długofalowo, a przy tym nie przepłacać. 

Dlaczego niektóre firmy oferują stawki o 300-500 € niższe od konkurencji?

Czy wynika to z innowacyjnego spojrzenia na prowadzenie biznesu? Przemyślanego biznesplanu? Sprytnej redukcji zbędnych kosztów prowadzenia działalności gospodarczej? Niestety nie.

Postęp technologiczny sprawił, że dziś jest o wiele łatwiej planować wysyłki na całym świecie, niż kiedykolwiek. Na rynku pojawiły się giełdy transportowe czyli platformy zrzeszające przewoźników, spedycje oraz załadowców. Strony te umożliwiają obrót ładunkami. Czasem w dość niekontrolowany sposób.

Giełdy transportowe uchyliły specjalistom drzwi do świata, w którym łatwiej jest nawiązać nić porozumienia. Twórcy zapomnieli je jednak za sobą zamknąć, wpuszczając w ten sposób osoby, które nigdy na tym rynku nie powinny się pojawić: mowa o firmach spedycyjnych bez własnej floty.

Przedsiębiorstwa te są często prowadzone w zaciszu domowym lub niewielkim, wynajętym biurze.  Jedynym wyposażeniem tego typu działalności jest komputer, telefon, biurko i krzesło. Koszty prowadzenia działalności takiej firmy są drastycznie mniejsze, niż przewoźnika, który prowadzi dodatkowo działalność spedycyjną. Koncern transportowy musi bowiem uiścić koszty utrzymania taboru, placu, na którym znajdują się auta, ochrony, która ma oko na środki transportu, kierowców, mechaników i wiele innych.

Firmy niedysponujące flotą nie mogą konkurować w taki sam sposób, jak robią to firmy transportowe: nowoczesnymi pojazdami, dobrze zorganizowanymi kierowcami, którzy znają języki obce, niemal perfekcyjną terminowością dostaw czy dodatkowymi usługami, takimi jak automagazyn.

Czym więc wojują? Niską, czasem wręcz dumpingową ceną.

Firmy, które nie zarządzają własną flotą, proponują zaporowe stawki za usługę transportową, po czym próbują znaleźć za pośrednictwem giełdy transportowej przewoźnika, który zrealizuje daną wysyłkę w określonym budżecie. Czy się uda? To już jest wynik loterii. Jeżeli żaden przewoźnik nie zgodzi się na podjęcie towaru w dumpingowej stawce, spedytor nie poczuwając się do odpowiedzialności, dolicza załadowcy wcześniej ukrywane koszty lub nie realizuje transportu wcale.

Pracownicy spedycji bez własnej floty często nie są świadomi prawdziwych zagrożeń pojawiających się podczas organizacji transportu. Jedynym ich kryterium wyboru przewoźnika jest po prostu najniższa stawka, tak aby na danej wysyłce zarobić jak najwięcej. To z kolei doprowadzało do tego, że przewoźnik końcowy nie był wystarczająco dokładny i nie stawał na parkingach strzeżonych lub podstawił auto w bardzo złym stanie technicznym. Historia zna również przykłady, gdzie towar był po prostu ładowany na naczepę złodzieja, pojazd znikał ze śledzenia GPS i nikt go już więcej nie zobaczył.

Jak wtedy wytłumaczysz klientowi, że zamówienie nie dotrze do niego na czas? W jaki sposób wtedy budować wieloletnie relacje biznesowe?

Choć na pierwszy rzut oka wydaje się być to sprzeczne ze sobą, zbudowanie relacji z kilkoma, 2-3 przewoźnikami, specjalizującymi się w obsłudze Twojej branży bądź rynków, na które docierasz, nie zważając na to, że zapłacisz za daną trasę jednorazowo 120 € więcej, niż u konkurenta, pozwoli Ci zredukować koszty transportu, a dodatkowo wzmocnić Twoją pozycję u klienta jako zaufanego partnera w biznesie.

Z oszczędzaniem na transporcie jest jak z chudnięciem. Czasami uda Ci się zrzucić 20 kg raz na zawsze, a niekiedy waga ta wróci do Ciebie z nawiązką w postaci dodatkowych 10 kg. Choć raz zaoszczędziłeś na wysyłce 50 euro, to kolejna, źle podjęta decyzja biznesowa może doprowadzić do strat rzędu setek tysięcy euro.

Obawiasz się, że elementy stoiska targowego, nad którym pracowałeś wiele miesięcy nie dotrą na planowany montaż? Sen z powiek spędza Ci myśl, że przez opóźnioną dostawę nie zarobisz na ozdobach bożonarodzeniowych? Chwyć za telefon i do nas zadzwoń, lub, jeśli Ci wygodniej, napisz wiadomość. Dzięki nam zapobiegniesz już teraz efektowi finansowego jojo!

Autor:

Weronika Cieślak